du, którego męczyło to jej wpatrywanie się, chciał spuścić duże firanki; ale błagalnym gestem, powstrzymała go, chcąc to widzieć do ostatniej chwili. Ten potwór, wszystko już jej zabrał teraz: dom, córkę, i w niej samej życie zamierało zwolna razem z Vieil Elbeuf, który gasł, w miarę jak ubywała klientela. W dniu kiedy nastąpiło jego konanie, jej także brakło już tchu. Czując się blizką śmierci, znalazła jeszcze tyle siły, aby poprosić męża o otwarcie obu okien. Ciepło było i wesołe słońce, rzucało blaski na Magazyn Nowości; ale pokój starego mieszkania drżał w cieniu. Pani Baudu utkwiła oczy w pomniku tryumfu, o świecących szybach, po za któremi cwałem przebiegały miliony. Powoli oczy jej gasły: gdy skończyła życie, pozostały szeroko otwarte, jak gdyby wpatrzone jeszcze i zalane dużemi łzami.
Zrujnowany drobny handel dzielnicy, towarzyszył znowu konduktowi. Byli tam bracia Vanpouille, wycieńczeni z powodu należności wypłaconych w grudniu z takim wysiłkiem, że się już więcej nie będą mogli na to zdobyć; Bédoré i Siostra, wsparty na lasce, zmordowany troskami, które wzmogły w nim cierpienia żołądkowe; Deslignières, który niedawno przebył atak apoplektyczny; Piot i Rivoire idący w milczeniu, z głowami zwieszonemi, jak ludzie do ostatecznej zguby doprowadzeni. O nieobecnych nie śmiano pytać o Quinette’a, pannę Tatin i innych, od rana
Strona:PL E Zola Magazyn nowości.djvu/605
Ta strona została skorygowana.