przez inną pozostawione. Służąca, która się stawiła na zawołanie, była to panna de Fontenailles, która niedawno wyszedłszy za Józefa, w drodze łaski otrzymała to miejsce. Miała na sobie obszerną czarną bluzę z cyfrą na ramieniu, wyszytą żółtą włóczką.
— Proszę iść za panną — powiedziała Paulina.
Powróciwszy, zapytała zniżonym głosem.
— I cóż? Jestem „podstarszą”, nieprawda?
Dyoniza obiecała ze śmiechem, żartując także; poczem odeszła z Janem, Pépé i z pomocnicą. Na dole wpadli do oddziału tkanin wełnianych w głębi galeryi, pokrytego całkowicie białą bają i takąż flanelą. Liénard, którego ojciec napróżno powoływał do Angers, rozmawiał z pięknym Mignotem; zostawszy bowiem handlowym stręczycielem, śmiał on się zjawić w Magazynie Nowości. Zapewne rozmawiali o Dyonizie, bo gdy się zbliżyła umilkli, żeby ją powitać z czołobitnością. Zresztą gdy przechodziła przez oddziały, subiekci skwapliwie schylali się przed nią, niepomni co się nazajutrz z nią stać może. Szeptali dokoła o niej, wydawała się wszystkim tryumfującą. Zakłady na nowo się rozpoczęły, ryzykowano znowu wino z Argenteuil i bifszteki. Weszła do oddziału białych towarów ażeby się dostać do chustek od nosa, znajdujących się na samym końcu. Tu również następowały szeregi towarów różnej białości: madapolamis, lekkie bawełniane materye: piki i perkale; niciane: nansuki, muśliny, tarlatany;
Strona:PL E Zola Magazyn nowości.djvu/648
Ta strona została skorygowana.