Był to oddział służby najbardziej skomplikowany i najważniejszy z całego domu: pędzono tam życie gorączkowe z powodu, że ranne zamówienia koniecznie musiały być wyprawione wieczorem.
— Dadzą panu ludzi, ile ich zażądasz, Levasseur’ze — odpowiedział po chwili Mouret, który jednym rzutem oka sprawdził dobry stan służby. Wiesz, że jak jest robota, nie odmawiamy pomocy.
Na poddaszach mieściły się sypialnie panien sklepowych. Zszedłszy na dół, wstąpił do kasy centralnej, znajdującej się obok jego gabinetu. Był to pokój z oszklonemi drzwiami i okienkiem, w którym widać było ogromną szafę kasową, przykutą do ściany. Dwóch kasyerów gromadziło tam dochody dzienne; co wieczór zaś przychodził Lhomme, główny kasyer sprzedaży i doręczał wypłatę fabrykantom, obsłudze miejscowej i całemu światkowi, żyjącemu z tego domu. Kasa łączyła się z drugim pokojem, zapełnionym zielonemi pudłami, w którym dziesięciu ludzi sprawdzało faktury. Dalej jeszcze było biuro defalkacyi: sześciu młodych ludzi, schylonych nad czarnemi pulpitami, mających za sobą stosy regestrów, obliczało tantyemę sprzedających, porównywając notaty sprzedaży. Ta służba nowozorganizowana, jeszcze nie dobrze działała.
Mouret i Bourdoncle przeszli przez kasę i biuro sprawozdań, gdy się ukazali w drugiem biurze, młodzieńcy śmiejący się w najlepsze, osłupieli. Mou-
Strona:PL E Zola Magazyn nowości.djvu/70
Ta strona została skorygowana.