— Jakto, dwadzieścia, nie wyglądasz jak na szesnaście!
Panny podniosły głowy, aby się przysłuchać badaniu. Dyoniza spiesznie dodała:
— Jestem bardzo silna.
Pani Aurelia wzruszywszy szerokiemi ramionami, zawyrokowała:
— I owszem, zapiszę cię, moja panienko, dlaczego nie miałabym cię zapisać? My zapisujemy wszystkie osoby, zgłaszające się o miejsca. Panno Małgorzato, proszę podać mi regestr.
Nie znaleziono go natychmiast: musiał się znajdować w rękach inspektora Jouve. Małgorzata miała pójść po niego, kiedy przyszedł Mouret, wraz z nieodstępnym Bourdoncle’m. Kończyli oni przegląd kantorów w antresolach: przeszli przez oddziały koronek, szalów, futer, towarów meblowych i bielizny, a na ostatku udali się do okryć. Pani Aurelia usunąwszy się na bok, mówiła z nimi chwilę o partyi paltotów, jaką zamówiła u jednego z hurtownych przedsiębiorców paryzkich. Zazwyczaj nabywała towary sama i na własną odpowiedzialność, lecz gdy szło o większe kupno, wolała się naradzić z zarządem. Potem Bourdoncle opowiedział jej o nowej opieszałości Alberta, w skutek czego zdawała się być zrozpaczoną:
— To dziecko mnie zabije — mówiła — wprawdzie ojciec nie jest bystry, ale przyzwoity w obejściu i uczciwy.
Strona:PL E Zola Magazyn nowości.djvu/87
Ta strona została skorygowana.