— Dwadzieścia lat i cztery miesiące.
Ośmielając się podnieść oczy na Moureta, mniemanego starszego subiekta, z którym się ciągle spotykała i na którego widok mieszała się jeszcze bardziej, powtórzyła:
— Nie wyglądam na to, ale jestem bardzo silna.
Wszyscy się uśmiechnęli. Bourdoncle niecierpliwie oglądał sobie paznogcie. Słowa te pokryte zostały nie zachęcającem milczeniem.
— W jakim domu byłaś pani w Paryżu? — zapytała pani Aurelia.
— Ja przybyłam z Valognes.
Była to nowa przeszkoda. Zazwyczaj Magazyn Nowości wymagał, aby panny przebywały poprzednio cały rok w jednym z mniejszych magazynów w Paryżu. Dyoniza miała wszystko za stracone i gdyby nie wzgląd na dzieci, na potrzebę zarobku dla nich, byłaby uciekła, — żeby położyć koniec temu daremnemu badaniu.
— U kogo pani byłaś w Valognes?
— U pana Cornaille’a.
— Znam go, porządny dom, — odezwał się Mouret.
Nie wdawał się on nigdy w ugodę sklepowego personelu, zawiadujący oddziałami bowiem, na własną odpowiedzialność dokonywali tego, ale znając doskonale kobiety, odczuwał w tej dziewczynie wdzięk ukryty i tkliwość, których sama
Strona:PL E Zola Magazyn nowości.djvu/89
Ta strona została skorygowana.