siłę męską, staszczyła starego Muchę z karjolki. Jan objął go wpół i ciągnął, żeby matka Frimat mogła wziąć go za nogi. We dwoje dźwignęli go i wnieśli do domu.
— Gdzie go położyć? — zapytała stara.
Obie córki, które szły za niemi, straciwszy zupełnie głowę, nie wiedziały co na to powiedzieć. Ojciec sypiał na górze w małej izdebce, przerobionej z części strychu; niepodobna było wnieść go teraz do niej. Na dole, za kuchnią, mieściła się duża izba o dwóch łóżkach, którą odstąpił obu dziewczynom. W kuchni było ciemno, choć oko wykol, oboje dźwigający czekali więc, ręce mdlały im z wysiłku, bali się jednak postąpić krok naprzód, aby nie potrącić chorego o jakiś sprzęt.
— Zdecydujcie-że się wreszcie!
Pierwsza ocknęła się Franusia i zapaliła świecę. W tej samej chwili weszła matka Bécu, żona polowego, która przeczuła widocznie niezwykłą przygodę, gnana ową siłą tajemną, roznoszącą w ciągu jednego mgnienia wszelkie wieści z jednego krańca wsi na drugi.
— A to co? Co mu się stało kochanemu biedakowi? Aha, widzę! Krew musiała go zalać na wnętrzu!... Żywo, żywo, posadźcie go na krześle.
Ale matka Frimat była przeciwnego zdania. — Kto widział sadzać człowieka, który nie może utrzymać się na nogach? Najlepiej byłoby położyć go na łóżku której z córek. — Spór zajątrzał się, kiedy weszła Fanny z Nénessem: dowiedziała się o wypadku, kupując włoski makaron u Macquerona, przybiegła więc, zaniepokojona o stryjeczne siostry.
— Może rzeczywiście trzeba go posadzić, żeby krew mogła odpłynąć — oświadczyła.
Posadzono więc starego Muchę na krześle przy stole, na którym paliła się świeca. Podbródek opadł mu na piersi, ręce i nogi zwisły bezwładnie. Lewe
Strona:PL E Zola Ziemia.djvu/133
Ta strona została uwierzytelniona.