jasności gorąco-błękitnego nieba, a Lequeu, szczególnie usłużny, uczył Bertę, jak ma nabierać siano na widły, podnosząc je przy tej lekcji i opuszczając sztywnym, automatycznym ruchem żołnierza na mustrze. Z głębi pola kosiarze przybliżali się bez zatrzymywania, tym samym ruchem rytmicznym, kołysząc tors na biodrach, to podnosząc, to zniżając widły, bez przerwy, miarowo, nieustannie. Delhomme przystanął na chwilę, wyprostował się, wysoki, wielki, przerastający głową innych. Ze skórzanego mieszka, przyczepionego u pasa, wyjął krzemień i zaczął ostrzyć nim szybkim ruchem kosę. Potem pochylił się znów ku ziemi i znów rozlegać się zaczął głośniejszy jeszcze świst wyostrzonego żelaza, ścinającego szerokim ruchem trawę.
Liza stanęła tymczasem przed domem Fouanów. Zrazu bała się, że nie ma nikogo, tak bardzo wydał jej się wymarły. Róża wyzbyła się swoich dwóch krów, stary sprzedał konia, nie było już więc ani bydła, ani roboty, ani nic żywego, uwijającego się po pustych budynkach obejścia. Drzwi jednak pchnięte przez Lizkę, ustąpiły i, wszedłszy do milczącej izby, mrocznej i posępnej w przeciwstawieniu do wesołości, światła i ożywienia na dworze, zastała w niej dziadka Fouana, zjadającego na stojąco kawał chleba z serem, gdy żona jego siedziała na krześle bez żadnej roboty, przyglądając się mężowi.
— Dzień dobry wam, stryjenko... Jakże tam? dobrze się wam wiedzie?
— Tak, dobrze — odpowiedziała stara z rozjaśnioną twarzą, szczęśliwa z odwiedzin. — Teraz, od czasu, kiedy żyjemy jak państwo, możemy siedzieć z założonemi rękami od rana do wieczora.
Lizka chciała powiedzieć coś miłego i stryjowi także.
— Widzę, że apetyt stryja niezgorszy?
— Et! jem nie dla tego koniecznie, żebym miał
Strona:PL E Zola Ziemia.djvu/163
Ta strona została uwierzytelniona.