do niego interes — skargę do zaniesienia lub łaskę do uzyskania. Jeden zaciągnął go do sadzawki, której wody oddawna już nie spuszczano z powodu braku pieniędzy; drugi wskazywał na konieczność krytego dachem miejsca do prania bielizny nad brzegiem rzeki, w punkcie, który sam wskazał; trzeci żądał rozszerzenia drogi przed swoim domem, aby wóz jego mógł wykręcić, — nie wyłączając wreszcie jakiejś staruszki, która, ściągnąwszy deputowanego do swojej chałupy, pokazała mu spuchnięte swoje nogi, aby go wypytać, czy w Paryżu nie znają na to lekarstwa. Zakłopotany, zadyszany, uśmiechał się, robił uprzejmą minę i każdemu wszystko obiecywał. Zacny człowiek! Ani trochę nie dumny wobec biednych ludzi!
— I cóż? jedziemy? — zapytał Hourdequm. — Czekają na mnie na folwarku.
Ale w tej samej chwili Celina i córka jej, Berta, wybiegły znów przed dom, błagając pana de Chédeville’a, aby wstapił do nich na chwilę. Deputowany ogromną miał ochotę odpocząć nieco w towarzystwie młodej osóbki o jasnych, zlekka podkrążonych oczach, spotkał się wszakże z oporem obszarnika.
— Nie, nie! — odciągnął go pan Hourdequin — nie mamy czasu. Innym razem.
I zmusił do reszty oszołomionego, aby wsiadł do powozika, gdy on sam, schwytany za połę przez czekającego na progu księdza, objaśnił go, że rada pozostawiła sprawę probostwa bez uwzględnienia. Stangret zaciął konie i powozik pomknął przez oswojoną już z deputowanym i zachwyconą nim wieś. Ksiądz, sam jeden, rozwścieczony, odrobił piechotą trzy kilometry z Rognes do Bazoches-le-Doyen.
W dwa tygodnie później pan de Chédeville wybrany został olbrzymią większością głosów. Już w końcu sierpnia dotrzymał danego przyrzeczenia: przyznana została gminie subwencja na przeprowadzenie nowej szosy. Niezwłocznie też przystąpiono do robót.
Strona:PL E Zola Ziemia.djvu/196
Ta strona została uwierzytelniona.