krzyża, mile go grzały. — Wielka jest szkoda, że o piętnaście lat młodsza od niego! — Postanowienie jego zaślubienia starszej siostry, powzięte po długich rozmysłach i wielokrotnem odkładaniu, w gruncie rzeczy czynione było z myślą, że żyć będzie, jako krewniak, w pobliżu młodszej. Zresztą, ulega się rozmaitym wrażeniom i popędom, robi się tyle rzeczy, nie wiedząc właściwie dlaczego, powodując się jedynie tem, że pewnego dnia powiedziało się sobie, że się je zrobi!
Przy wjeździe do Cloyes założył hamulec i puścił konia po stromem zboczu wzdłuż cmentarza. W chwili, kiedy skręcał z ulicy Wielkiej w ulicę Grouaise, aby zajechać do oberży Dobrego Rolnika, wskazał nagle dziewczętom człowieka, odwróconego do nich tyłem i śpiesznie idącego ulicą Grouaise.
— O! czy to nie Kozioł?
— Tak, to on! — potwierdziła Lizka. — Widzi mi się, że idzie do pana Baillehache’a... Kto go tam wie? Może nareszcie zmądrzał i przyjmuje swój udział?
Jan trzasnął z bicza i roześmiał się.
— A, licho go wie! Przebiegła bestja!
Kozioł udawał, że ich nie widzi, mimo że w rzeczywistości poznał ich zdaleka. Szedł zgarbiony i oboje śledzili go wzrokiem, mówiąc sobie w duszy, że nareszcie można będzie się porozumieć. Kiedy wjechali w podwórze zajazdu, Franusia, która nie wtrącała się do ich rozmowy, zeszła pierwsza, zeskakując po kole karjolki. Podwórze zawalone już było wyprzężonemi bryczkami i wozami, a w starych budynkach domu zajezdnego huczało jak w ulu, tyle tam było ożywienia i ruchu.
— Idziemy zatem? — zapytał Jan, powróciwszy ze stajni, w której umieścił konia.
— To się wie, zaraz.
Na dworzu jednak, zamiast iść wprost przez ulicę Temple, na targ bydła, który odbywał się na placu Ś-go Jerzego, młody człowiek i obie dziewczyny prze-
Strona:PL E Zola Ziemia.djvu/199
Ta strona została uwierzytelniona.