Strona:PL E Zola Ziemia.djvu/223

Ta strona została uwierzytelniona.

cem. Mimo to, zamówiono u cukiernika ciasta i deser, na które nie żałowano kosztów, aby pokazać, że się umie brzęknąć trzosem przy nadarzonej okazji. Będzie, jak na weselu starszej córki Cognartów, właścicieli folwarku z Saint-Juste, tort z piramidą, dwojaki krem, cztery gatunki słodyczy i drobnych ciasteczek. W domu przygotować miano zupę suto okraszoną wołowym tłuszczem, kiełbasę, czworo duszonych kurcząt, cztery króliki w potrawce, pieczeń wołową i cielęcą. Wszystko to na piętnaście osób, mniej więcej. Dokładnej liczby nie można było ustalić naprzód. Co zostanie, zje się nazajutrz.
Niebo, trochę zachmurzone z rana, rozjaśniło się, i dzień kończył się ciepły i szczęśliwie pogodny. Nakryto stół w środku obszernej kuchni, naprzeciwko komina, na którym piekło się mięso i skwierczały sosy. Ogień tak ogrzewał izbę, że zostawiono szeroko otwarte oba okna i drzwi, przez które napływały miłe zapachy świeżo skoszonego siana.
Już dnia, poprzedzającego uroczystość, Róża i Fanny przyszły pomagać obu córkom starego Muchy. O trzeciej, w dniu uczty, wielkie wrażenie zrobił zajeżdżający wózek cukiernika, na którego widok wszystkie kobiety wiejskie wybiegły na próg swoich domów. Wystawiono zaraz deser na stół, aby mu się przyjrzeć. Właśnie w tej chwili nadeszła ciotka Starsza, wyprzedzając innych, usiadła z laską, wciśniętą między kolana, i nie spuszczała surowych oczu ze słodyczy. — Słyszane to rzeczy wydawać tyle pieniędzy?! — Nie jadła nic od rana, żeby módz napchać się więcej wieczorem.
Mężczyźni: Kozioł, Jan, który służył jako świadek, stary Fouan i Delhomme wraz z synem Nénessem, wszyscy w surdutach i czarnych spodniach, w wysokich cylindrach, których nie zdejmowali z głowy, bawili się na dworze grą w zatyczki. Pan Karol przybył sam, po odprowadzeniu w wigilję tego dnia Elodji na pensję w Chateaudun i, nie biorąc oso-