rację... Zobaczymy, kto na tem straci... Będziecie się obchodzili bez księdza, jak bydlęta..
Słuchali słów jego z zaciekawieniem, a zarazem w gruncie rzeczy z zupełną obojętnością istot praktycznych, nie obawiających się Boga zemsty i kary. Z jakiej racji mieliby trząść się i płaszczyć, okupywać absolucję za grzechy, skoro śmiech jeno wzbudzała w nich myśl o djabłach i piekle, i skoro przestali już uważać nawałnicę, grad i pioruny za narzędzie karzącego bóstwa? To poprostu tylko czas stracony, lepiej zachować szacunek dla żandarmów rządowych, mających większą siłę.
Ksiądz Godard zauważył odrazu drwiący wyraz twarzy Kozła, szyderczy — Starszej, nawet Fouana i Delhommea bardzo chłodny pod pokrywką pełnej szacunku powagi. Ci ludzie, wymykający się z pod jego wpływu, przeważyli ostatecznie szalę.
— Wiem, wiem, że krowy wasze mają więcej wiary niż wy... Bądźcie zdrowi! Odchodzę! Możecie zanurzyć w kałuży waszego potomka dzikusów, żeby go ochrzcić!
Wybiegł, zrywając ze siebie po drodze komżę, i popędził jak wicher, tak że członkowie orszaku, pozostawieni bezradnie, z oczami wybałuszonemi, nie mieli nawet czasu dodać słowa.
Najgorsze było, że w chwili, kiedy ksiądz Godard skręcał, pędząc co tchu, na nową szosę, prowadzącą obok sklepu Macquerona, nadjeżdżał kabrjolet, wiozący panią Karolowę i Elodję. Matka chrzestna tłomaczyła się, że stanęła na chwilę w Chateaudun, pragnąc uściskać wnuczkę, którą pozwolono jej zabrać na dwa dni ferji do domu. Udawała wielce zrozpaczoną opóźnieniem. — Nie zajechała nawet do własnego domu, aby zostawić kufer.
— Trzeba pobiec po księdza — zadecydowała Lizka. — Tylko psy obchodzą się bez chrztu.
Kozioł pognał za księdzem i zdala słychać było
Strona:PL E Zola Ziemia.djvu/322
Ta strona została uwierzytelniona.