Strona:PL E Zola Ziemia.djvu/326

Ta strona została uwierzytelniona.

łanym niegdyś z taką energją do życia i nigdy niezapomnianym.
Wiadomości nie brzmiały zbyt pomyślnie. Córka ich, Estella, ma niewątpliwie mocną rękę i głowę na karku, niestety, zięć ich, ten niedołęga, Achilles Vaucogne, w niczem nie jest żonie pomocny. Całemi dniami nic nie robi, tylko pali fajkę, nie dbając, że służba wszystko niszczy i tłucze. Firanki w pokojach gościnnych pełne plam, lustro w czerwonym saloniku pęknięte, miski i dzbanki wszystkie poobtłukiwane, a jego nic a nic to nie obchodzi, do niczego się nie wtrąca. Męska ręka konieczna jest, jeżeli służba ma szanować należycie meble i sprzęty! Na wiadomość o każdem nowem uszkodzeniu wzdychał pan Karol żałośnie, ręce opadały mu bezradnie, krew coraz bardziej uciekała mu z twarzy. Wreszcie, dokonała go już ostatnia skarga żony, wyszeptana cichszym głosem.
— ...Co najgorsze, że chodzi na górę z tą z pod piątego, z grubą...
— Co ty mówisz?
— Tak, tak, jestem tego pewna, widziałam na własne oczy. — Pan Karol, trzęsąc się z oburzenia, zacisnął pięść.
— A, łotr! wyzyskiwać własny personel, rujnować swój zakład!... O, to koniec wszystkiego!...
Pani Karolowa nakazała mu wymownym gestem milczenie, w tej chwili bowiem powracała Elodja z podwórza, gdzie poszła oglądać kury. Wychylono jeszcze litr wina, naładowano znów kufer na kabrjolet, za którym państwo Karolowie poszli piechotą aż do domu. Każdy z pozostałych gości poszedł także zajrzeć, co się dzieje u niego, aby potem powrócić jeszcze raz, już na wieczerzę.
Jak tylko wszyscy odeszli, Kozioł, zły, że stracił całe popołudnie, zdjął kaftan i zabrał się do