nie znalazł nic. I dopiero w tydzień później, ściągając z góry stary, pęknięty, oddawna nieużywany już kocioł, wykrył w nim, pod stosem grochowin, pakiet papierów, starannie opakowanych w kawałek ceraty. Po za tem ani centa. Pieniądze musiały nepewno być ukryte gdzieindziej. Wyobrażał sobie, ile tego było, bo przecież ojciec od pięciu lat nie wydawał prawie nic. Odnalezione przez Hjacynta papiery stanowiły trzysta franków renty pięcioprocentowej. Przeszukując i obwąchując je żądnie, spostrzegł w samym środku jakiś papier ostemplowany, zapisany wielkiemi, niezdarnemi literami, których odczytanie wprawiło go w zupełne osłupienie. — A, do djabła! to na to idą pieniądze!..
Piękna historja! Nie do wiary prawdziwie! W jakie dwa tygodnie po rozdzieleniu gruntu pomiędzy dzieci rozchorował się stary Fouan ze zgryzoty, że nie posiada już ani piędzi własnej ziemi. — Nie! niepodobieństwo żyć w ten sposób! Byłby to napewno jego koniec. — Wówczas to wpadł na niedorzeczny pomysł, popełnił szalony krok starego manjaka, oddając ostatnie grosze, aby powrócić w sekrecie do dawnej, oszukującej go kochanki. Pomyśleć tylko, on, taki szczwany lis niegdyś, dał się nabrać przez przyjaciela, starego Ojca Kiełbasę. Musiała mu ta żądza posiadania grubo zaleźć pod skórę, miał ją widać we krwi, niby jad wścieklizny, jak wszyscy jego przodkowie, którzy sterali siły na użyźnianiu niewdzięcznej ziemi. Tak go wzięła mocno, że zrobił z ojcem Kiełbasą układ, na mocy którego Kiełbasa zobowiązywał się do przekazania Fouanowi po swojej śmierci morgi ziemi pod warunkiem, że dożywotnio będzie mu Fouan dawał co rano piętnaście susów. Podobny układ zawarł człowiek, mający, jak Fouan, siedemdziesiąt pięć lat z człowiekiem o dziesięć lat młodszym od siebie! Co prawda, Ojciec Kiełbasa sprytnie wywiódł przyjaciela w pole, kładąc się do
Strona:PL E Zola Ziemia.djvu/416
Ta strona została uwierzytelniona.