Strona:PL E Zola Ziemia.djvu/438

Ta strona została uwierzytelniona.

troje wyszli wcześnie i przyszli do Kozłów razem z państwem Karolostwem.
Księżyc w pełni taki był wielki i taki jasny, że oświetlał wszystko niczem słońce, i Fouan, wchodząc na podwórze, zauważył, że osioł, Gedeon, utkwił pod szopą łeb w głębi niewielkiego cebrzyka. Nie zdziwiło starego, że zastaje kłapoucha na wolności; krnąbrny spryciarz umiał doskonale otwierać pyskiem zasuwę; zaintrygował go wszakże cebrzyk, zbliżył się też i poznał w nim używany zawsze w piwnicy i pozostawiony na dworze, pełen wina z tłoczni, które ściągano do beczułek. Do licha ciężkiego!.. Toć że ten łotr Gedeon wychłeptuje zawartość cebrzyka!
— Kozioł!.. Kozioł! chodź tutaj, chodź prędzej!.. Zobacz, co robi twój osioł!
Kozioł ukazał się na progu kuchni.
— Co takiego?
— Wychleptał ci wszystko wino!
Gedeon najspokojniej tymczasem wylizywał jęzorem resztki płynu. Chłeptał tak już od kwadransa może, cebrzyk bowiem mieścił z łatwością z jakie dwadzieścia litrów wina. Teraz miał je całe w sobie, brzuch mu napęczniał jak łagiew, że omal nie pękał, a kiedy podniósł wreszcie łeb, ociekał mu cały nos, nos prawdziwego pijanicy, a czerwona wyraźna na nim pręga wskazywała miejsce, po które zagłębił łeb w naczynie.
— A, łotr!... wrzasnął Kozioł, przyskakując — to jego kawały! Ma szelma wszystkie złe narowy! Łajdaczysko!
Wobec wymysłów, wyraźnie kierowanych do jego osoby, udawał zazwyczaj Gedeon, że nic sobie z nich nie robi i rozstawiał tylko szeroko uszy. Tym razem jednak, oszołomiony, zatracający poczucie respektu, drwił poprostu, kręcił grzbietem, żeby wyrazić wolne od wszelkich wyrzutów sumienia zado-