miała dążenie — móc jaknajprędzej opuścić dom ciotki. Wówczas też nagle przyszła jej ochota wyjść zamąż.
Chciała poprostu skończyć z tem. Raczej byłaby dała się zabić, aniżeli pogodzić się z Lizą, tak się zawzięła w swojem poczuciu sprawiedliwości, nękającem ją nieustannie, wówczas jeszcze, kiedy była dzieckiem. Czuła, że słuszność jest po jej stronie, pogardzała też sobą, że była tak długo cierpliwa. Nie mówiła nic o Koźle, sądząc surowo siostrę jedynie, bo, gdyby nie ona, jak utrzymywała, można byłoby jeszcze mieszkać razem. Teraz, kiedy skończone z tem, raz nazawsze skończone, żyła jeno myślą odebrania swojej schedy, wystkiego, co stanowiło jej własność. Nie dawało jej to spokoju od rana do wieczora, złościły ją nieskończone, związane z tem formalności. Jakto?.. To moje, a to twoje... Możnaby z tem załatwić się w trzy minuty!.. A może całe to kręcenie jest po tylko, żeby ją okraść?.. Podejrzewała całą rodzinę i doszła wreszcie do przekonania, że tylko mężczyzna, mąż, potrafi wyplątać ją z tego wszystkiego. Prawda, że Jan nie posiada na własność ani kawałka ziemi i starszy jest od niej o piętnaście lat. Żaden inny jednak nie stara się o nią, żaden nie odważyłby się może z powodu hec z Kozłami, których nikt nie chciał mieć przeciwko sobie, tak bardzo obawiano się Kozła w Rognes. A zresztą? miała już przecież stosunek z Janem... Niewiele to wprawdzie znaczy, skoro nie było żadnych tego skutków; ale Jan taki łagodny, bardzo uczciwy. Niech więc będzie i ten, skoro nie kocha żadnego, a zamąż wyjdzie za byle kogo, byle mieć obrońcę i byleby Kozioł miał powód do wściekania się. I ona będzie miała swojego, wyłącznie swojego chłopa.
Jan zachował bardzo ciepłe dla niej uczucie
Strona:PL E Zola Ziemia.djvu/468
Ta strona została uwierzytelniona.