Kozła od miesiąca już nie przestawała zalewać żółć. Przedewszystkiem, wymykała mu się z rąk dziewczyna: do choroby wprost doprowadzała go niezaspokojona żądza od czasu, kiedy nie mógł już chwytać jej całą garścią za uda pod spódnicą w upartej nadziei, że kiedyś posiądzie ją całą. Po jej ślubie myśl, że tamten ma ją w łóżku i może używać jej ile chce, wzburzyła mu doreszty krew w żyłach. Teraz znów, wydzierał mu znienawidzony tamten ziemię z rąk, żeby i nią także zawładnąć zkolei. To zupełnie jak gdyby mu odkrawał żywy członek z ciała. Dziewczynę można ostatecznie zastąpić inną; ale ziemia, ziemia, którą uważał za swoją, której poprzysiągł sobie nie wypuścić nigdy z ręki! Krwawa mgła słała mu się przed oczy, szukał sposobów, marzył mętnie o aktach gwałtu, o mordach, których nie popełniał li tylko ze strachu przed żandarmami.
Ustalono wreszcie dzień spotkania się u pana Baillehache’a, gdzie Liza i Kozioł znaleźli się po raz pierwszy twarz w twarz z Janem i Franusią, którym towarzyszyła Starsza. Tym razem przyszła dla własnej już tylko przyjemności, pozorując jednak przyjście swoje chęcią niedopuszczenia, aby sprawa zły wzięła obrót. Weszli do kancelarji wszyscy pięcioro sztywni i milczący. Kozłowie usiedli na lewo, Jan stanął na prawo za Franusią, jak gdyby chciał zaznaczyć, że przychodzi tylko w celu udzielenia pełnomocnictwa swojej żonie. Ciotka usadowiła się w środku, chuda i wyprostowana, zwracając z zadowoleniem wypukłe swoje oczy i krogulczy nos to ku jednym, to ku drugim. Obie siostry siedziały, jak gdyby były zupełnie obce sobie, jakby nigdy się nie znały. Nie przemówiły też do siebie wzajem ani słowa i nie patrzyły jedna na drugą, zacięte, milczące. Mężczyźni tylko obrzucali się przelotnym, twardym, ostrym jak stal, błyskiem oczu.
— Przedewszystkiem, moi kochani, załatwimy
Strona:PL E Zola Ziemia.djvu/477
Ta strona została uwierzytelniona.