plamami. Po plecach Franki przebiegał wówczas lekki dreszczyk, mimowoli też przyspieszała kroku, gdy on, przeciwnie, zwalniał swój i kiedy przechodziła mimo niego, oczy ich spotykały się na chwilę. Niepokoiło ją potem uczucie bliskości jego za jej plecami, obezwładniało ją, nie dawało jej iść naprzód. Ostatnie spotkanie z nim do tego stopnia ją spłoszyło, że wyciągnęła się na ziemię jak długa, krępowana przez wystający swój brzuch kobiety ciężarnej w chwili, kiedy chciała skoczyć z gościńca na pole lucerny. Kozioł na ten widok wybuchnął śmiechem.
Wieczorem, kiedy opowiedział złośliwie Lizie o upadku jej siostry, zamienili oboje spojrzenie, na którego dnie ta sama czaiła się myśl: gdyby ta łajdaczka zabiła się razem z dzieciakiem w łonie, mąż nie odziedziczyłby po niej nic; dom i grunt przeszłyby z powrotem do nich. — Wiedzieli od Starszej o zaniechanej z chwilą ciąży Franusi myśli o jej testamencie, niepotrzebnym już teraz. Ale co tu o tem myśleć?... Nie mieli nigdy szczęścia, nie mieli co liczyć na to, ażeby los uwolnił ich od dziecka i matki zarazem!... Powrócili do tego tematu, kładąc się spać, poprostu żeby pomówić o tem, bo przecież mówienie o śmierci ludzi nie zabija ich jeszcze. Ale, gdyby tak Franusia umarła, nie pozostawiając naturalnego spadkobiercy, jak cudownie wszystko ułożyłoby się, jaki byłby to dowód, że Pan Bóg jest sprawiedliwy! Liza, trawiona nienawiścią, zaklęła się wreszcie, że siostra przestała być dla niej siostrą i że sama przytrzymałaby jej głowę na pieńku, gdyby za tę cenę wrócić mogli do swojego domu, z którego ta niegodziwa tak podle ich wysiudała. Kozioł mniej okazywał zażartości i oświadczał tylko, że nieźle byłoby, gdyby szczeniak klapnął w łonie Franki, zanim jeszcze zdąży przyjść na świat. Ciąża ta drażniła go najbardziej: narodziny dziecka oznaczały koniec upartej ich nadziei, ostateczną utratę mienia. W chwili, kiedy kładli się oboje do łóżka, Liza gasząc świecę, roześmiała się szczególnym śmie-
Strona:PL E Zola Ziemia.djvu/543
Ta strona została uwierzytelniona.