W istocie też już w drugim zaraz roku Nr. 19 przy ulicy Żydowskiej, wyrestaurowany, ozdobiony firankami, zwierciadłami, posiadający umiejętnie dobrany i odpowiednio wyszkolony personel, tak pochlebną zyskał sławę, że trzeba było powiększyć liczbę kobiet do sześciu. Panowie oficerowie i panowie urzędnicy, słowem cały wyższy świat, nie uczęszczali już do żadnego innego zakładu. Powodzenie to utrzymało się dzięki żelaznej dłoni pana Karola i jego silnej, a zarazem ojcowskiej administracji. Pani Karolowa rozwijała również niezmordowaną działalność, mając baczne na wszystko oko, nie pozwalając niczemu zmarnować się, zarazem jednak patrząc przez palce, ilekroć zachodziła tego potrzeba, na drobne oszustwa, popełniane przez bogatych klijentów.
W ciągu niespełna dwudziestu pięciu lat zaoszczędzili państwo Badeuilowie trzysta tysięcy franków i wówczas myśleć zaczęli o urzeczywistnieniu swojego marzenia — o sielankowej starości, na łonie natury, wpośród drzew, kwiatów i ptaków. Od spełnienia tego marzenia powstrzymywała ich przez dwa lata jeszcze niemożność znalezienia nabywcy na Nr. 19 za wygórowaną sumę, na jaką ocenili swój zakład. Czyż mogło nie krwawić się im serce, że zmuszeni byli oddać w nieznane ręce, niezdolne może uszanować go, ten zakład, w który włożyli tyle najlepszych swoich starań, część duszy własnej i który większy przynosił dochód, niż niejeden folwark? Wkrótce po przybyciu do Chartres urodziła się państwu Karolostwu córka, którą — z chwilą zainstalowania się na ulicy Żydowskiej — umieścili u sióstr Wizytek. Był to pensjonat wielce pobożny, kierujący się surową moralnością, w którym młoda dziewczyna pozostała do osiemnastego roku swojego życia.
Dbały o uchronienie nieskazitelnej niewinności córki, posyłał ją ojciec na wakacje w odległe strony
Strona:PL E Zola Ziemia.djvu/58
Ta strona została uwierzytelniona.