wszystko zapisze jej w testamencie! A teraz umarł, zanim jeszcze zdążył podpisać papier! Nie dostanie nawet zasług; syn przyjedzie, wypędzi ją napewno kopnięciem w zad, jak obiecywał!... Nic! kilka błyskotek, i trochę bielizny, to, co ma na ciele!... Nieszczęście! Koniec wszystkiego!...
Jakóbka nie wspominała, zapomniawszy może, o tym szczególe, o odprawieniu owczarza Soulasa, które udało jej się wreszcie przeprowadzić poprzedniego dnia. Zarzucała mu, że jest już za stary, że nie może już sobie poradzić, w rzeczywistości zaś wściekła była, że łazi jej wciąż po piętach, że ją szpieguje. Hourdequin, mimo że odmiennego zdania, musiał ustąpić wreszcie, tak dalece ulegał jej ostatnio, całkiem opanowany przez nią, jej niewolnik, okupujący wszelkiego rodzaju ustępstwami każdą noc miłosną.
Soulas, któremu wymówił służbę w sposób bardzo oględny, z rozmaitemi obietnicami i dobremi słowami, spojrzał wnikliwie na gospodarza blademi swojemi oczami. Potem powolnym głosem zaczął wyładowywać cały swój zapas skarg na tę łajdaczkę, którą była przyczyną jego nieszczęścia: ugania się za wszystkimi chłopami, teraz, po tylu innych, za Tronem, bezwstydnie zadają się z sobą na oczach wszystkich, o czem cała wieś mówi, jako pan lubi widać parobkowe resztki. Daremnie stropiony gospodarz usiłował przerwać mu, nie chciał bowiem wiedzieć, wolał mieć zamknięte oczy, żeby nie być zmuszonym wygnać ją precz. Ale stary wyładował wszystko, co wiedział, co miał na sercu, nie opuściwszy ani jednego razu, ilekroć ją schwytał na gorącym uczynku; mówił spokojnie, metodycznie, przynosząc tem mówieniem ulgę swojemu sercu, z którego wylał cały, nagromadzony przez tak długi czas zapas żalów.
Jakóbka nie wiedziała nic o tem delatorstwie, bowiem Hourdequin, po wysłuchaniu wszystkiego, uciekł w pole, bojąc się, że gotów byłby ją zadusić,
Strona:PL E Zola Ziemia.djvu/591
Ta strona została uwierzytelniona.