się myślą, iż będzie mógł nareszcie rozstać się z szablą i nie będzie musiał zabijać ludzi! A właśnie od tej chwili żył wśród najohydniejszych brudów, pomiędzy dzikiemi bestjami. Od dnia ślubu swojego cierpiał nad tem; ale teraz już doszło do okradania, do mordowania, do zbrodni! Istne wilki, puszczone na wielką, cichą równinę! Nie! nie! ma ich dosyć tych bestji krwiożerczych; psują mu ukochanie wsi! Na co się zdało zniszczyć jedną ich parę, skoro należałoby właściwie wytępić całą ich zgraję? Wolał odjechać.
W tej chwili gazeta, którą przyniósł sobie poprzedniego wieczora z dołu, z oberży, wpadła mu znów w oko. Zainteresował się artykułem o zagrażającej wojnie. Głuche wieści o niej krążyły, niepokojąc ludzi od kilku już dni. Nie uświadamiał sobie tylko, jakie budziły w nim one dawne uśpione echa, jaki rozdmuchiwały w nim płomień niedogaszony, wciąż tlejący, który nagle trysnął mu z duszy żywym ogniem. Ogień ten zmiótł, jak gdyby gwałtownem tchnieniem wiatru, ostatnie jego wahania, całą walkę z samym sobą, utajoną obawę, że nie będzie wiedział, w którą zwrócić się stronę. Tak, pójdzie się bić, zaciągnie się znów do wojska! Spłacił swój dług ojczyźnie; ale cóż z tego? Jak się nie ma co robić, kiedy życie sprzykrzyło się już człowiekowi, wściekłemu, że jest otoczony przez samych wrogów tylko, bodaj że najlepiej walić ich, gdzie popadło. Ogromna ulga, dzika jakaś radość ponura podniosły go na duchu. Ubrał się, pogwizdując głośno melodję pobudki żołnierskiej, wiodącej go ongi do boju, tam, na równinach włoskich. Ludzie są zbyt wielkiemi bestjami! Lżej mu się zrobiło na myśl, że będzie wymiatał Prusaków. Skoro nie znalazł upragnionego spokoju w tym zakątku, gdzie rodziny wypijały krew z siebie wzajem, lepiej bodaj powrócić do otwartej rzezi. Im więcej pozabija ich, tem bardziej spłynie ziemia posoką,
Strona:PL E Zola Ziemia.djvu/613
Ta strona została uwierzytelniona.