Bicie jego towarzyszyło śmiertelnym szczątkom starego Fouana, sprowadzanego na miejsce wiecznego odpoczynku.
Grabarz, krzywonogi, nadchodził, wlokąc za sobą swoje kulasy, aby rzucić okiem na jamę.
— Zamała — zauważył Jan, wzruszony, postanawiając zostać, aby być świadkiem pogrzebu.
— Et, co tam — odparł grabarz — stary zmalał na ogniu.
Kozłowie drżeli ze strachu przed przybyciem doktora Fineta. Niepotrzebnie jednak, jedyną bowiem troską doktora było jaknajrychlejsze podpisanie świadectwa śmierci i pozwolenie na pogrzebanie zwłok, aby uniknąć zawracania głowy i kłopotów. Przyjechał, spojrzał, uniósł się gniewem na bezmyślność krewnych, pozostawiających świecę ogłupiałym przez wiek starcom, a jeżeli nawet powziął jakieś podejrzenie, był zbyt przezorny, aby je ujawnić. Ostatecznie! cóż za wielka rzecz, że podsmalili trochę zgrzybiałego ojca, trzymającego się z tępym uporem życia? Tyle tego doktór widział w swojej praktyce tutaj, że przestawało to robić na nim wrażenie. Zobojętniały na wszystko pod wpływem żalu do ludzi i pogardy dla nich, wzruszył jedynie ramionami: Podła rasa to chłopstwo!
Uspokojeni Kozłowie musieli jeszcze tylko stawić czoło przewidzianemu natarciu rodziny, stanowczo zdecydowali jednak nie dać się. Jak tylko zjawiła się Starsza, uderzyli w płacz, żeby nabrać kontenansu. Przyglądała im się, zdumiona, uważając ich grę za nazbyt naiwną; zresztą, przyszła jedynie dla rozrywki, nie należało jej się bowiem nic z dziedzictwa po bracie. Właściwe niebezpieczeństwo wybuchło z chwilą przybycia Fanny i Delhomme’a. Delhomme obrany został właśnie na mera w miejsce Macqueron‘a, co rozpierało jego żonę niesłychaną dumą, omal nie rozsadzało jej. Dotrzymała złożonej przysięgi: ojciec umarł, a ona nie przepro-
Strona:PL E Zola Ziemia.djvu/616
Ta strona została uwierzytelniona.