siła się z nim; rana draśniętej jej miłości własnej wciąż jeszcze pozostawała otwarta, nie dając jej uronić łzy nad trupem starego. Nagle rozległo się łkanie. To Hjacynt przyszedł zupełnie pijany. Oblał martwe ciało ojca łzami, bełkocąc, że jest to cios, z którego nie otrząśnie się nigdy.
W kuchni Liza przygotowała szklanki i wino, i zaczęto rozmawiać. Odrazu zadecydowano sprawę stu pięćdziesięciu franków renty, postanowione było bowiem, że przypadną one temu z dzieci, które będzie miało staranie o ojcu do końca jego życia. Pozostała wszelako sprawa jego ukrytego skarbu. Wówczas Kozioł wystąpił ze swoją historją, jak to stary odnalazł kryjówkę, pod górnym blatem komody, gdzie złożono jego papiery i widocznie, kiedy przeglądał je w nocy, żeby się niemi nacieszyć, zapaliły mu się od świecy włosy na ciele, tak że nawet odnaleziono jeszcze ślady spalonego papieru. Ludzie mogą to zaświadczyć, matka Bécu, stara Frimatowa i inni. Przez cały czas tego opowiadania wpatrywali się wszyscy w niego bystro, nie płoszyło go to jednak. Bił się pięścią w piersi, biorąc na świadka światło dnia jasnego. Widać było, że rodzina zdaje sobie sprawę ze wszystkiego, on jednak kpił sobie z tego, byle dano mu święty spokój i byle mógł zatrzymać pieniądze. Fanny ze swoją zwykłą szczerością dumnej kobiety, dała upust swoim uczuciom, rzucając Kozłom w twarz, że są zbrodniarzami i złodziejami. Tak, napewno umyślnie podpalili ojca! Kozłowie nie pozostali dłużni, odpowiadając jej obelgami, zarzucając i jej z kolei potworne zbrodnie. Tak, chce teraz ściągnąć na ich głowę nieszczęście! A zatruta polewka, po której zjedzeniu, stary omal nie wyzionął ducha u córki?! Uprzedzają, że nie będą trzymali języka za zębami, jeżeli inni poważą się im coś zarzucać! Hjacynt uderzył ponownie w bek, wyjąc ze smutku na samą myśl, aby podobne zbrodnie były możliwe.
Strona:PL E Zola Ziemia.djvu/617
Ta strona została uwierzytelniona.