Strona:PL Edgar Allan Poe-Opowieści nadzwyczajne tom II 031.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

ce dotkliwym tonie pobłażliwej opieki i o jego częstych a poufnych stróżowaniach mej woli. Stróżowania owe nabierały częstokroć przykrych zabarwień przestrogi — przestrogi, udzielanej nie otwarcie, jeno w domysłach i napomknieniach. Przyjmowałem je z odrazą, która urastała w miarę, gdym i ja urastał. A jednak muszę mu oddać pełną uznania i należną sprawiedliwość, iż nie przypominam sobie w owej odległej już epoce ani jednego wypadku, ażeby wpływy mego współzawodnika zawierały w sobie rodzaj błędów i szaleństw, tak właściwych jego wiekowi, pozbawionemu zazwyczaj dojrzałości i doświadczenia, — iż, jeśli nie talentem i ogładą, to w każdym razie przewyższał mię o wiele subtelnością wyczuć moralnych, — i że wreszcie byłbym dzisiaj lepszym, a przeto szczęśliwszym człowiekiem, gdybym rzadziej odrzucał rady, zatajone w doniosłych szeptach, które wówczas nieciły we mnie jeno nienawiść tak głęboką i pogardę, tak pełną goryczy.
Koniec końcem zbuntowałem się doszczętnie przeciw tak potwornym czatom i z dniem każdym coraz otwarciej nienawi-