Strona:PL Edgar Allan Poe-Opowieści nadzwyczajne tom II 149.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

przyglądania się twarzom ludzkim, a chociaż szybkość, z którą owa lawina zrzeszonych migotów przesuwała się za oknem, wzbraniała mi więcej nad jeden rzut oka dla każdej twarzy, zdawało mi się jednak, że dzięki osobliwemu stanowi ducha mogę częstokroć w tem krótkiem okamgnieniu przeczytać dzieje długich lat.
Przylgnąwszy czołem do szyby, badałem w ten sposób tłumy, gdy nagle zjawiła się wśród nich twarz, (posiadaczem jej był zgrzybiały starzec lat sześćdziesięciu lub siedemdziesięciu) — twarz, która od pierwszego wejrzenia przykuła i całkowicie pochłonęła moją uwagę wskutek bezwzględnie swoistego działania swego wyrazu. Nigdy dotąd nie widziałem nic takiego, co by się dało przyrównać temu wyrazowi nawet w bardzo dalekiem przybliżeniu. Przypominam sobie dobrze, iż na widok tej twarzy pomyślałem przedewszystkiem, że Retzch, gdyby ją ujrzał, oddałby jej pierwszeństwo przed obliczami, w które próbował wcielić — szatana. Starając się w przeciągu krótkiej chwili, niezbędnej dla pierwszego rzutu oka, zdać sobie jakkolwiek sprawę z ogólnego wrażenia, które otrzymałem, — uczułem męt-