Strona:PL Edgar Allan Poe-Opowieści nadzwyczajne tom II 181.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

szczerby głębokiej starości. Ich kolana drżały od niemocy, ramiona garbiły się pod brzemieniem zgrzybiałości, powiędła skóra kurczyła się na wietrze, — ich głos był cichy, drżący i złamany, z ich oczu sączył się połyskliwy śluz starości, a ich siwe czupryny straszliwie rozwiewały się na wichrze. Wokół nich, po każdej stronie pokładu, leżały w bezładzie narzędzia matematyczne wielce zamierzchłego ustroju, który zgoła wyszedł z obiegu.


∗             ∗

Wspomniałem nieco wyżej o pół-żaglu, który przytwierdzono do masztu. Od owej chwili okręt, wichrem gnany, nie zaprzestawał swych straszliwych wprost ku północy rozpędów, zbarczony wszystkimi, jakie miał w rozporządzeniu, żaglami, poczynając od skówek na masztach, a kończąc na rejach najniższych, — i zanurzał przytem kończyny rej z nad bocianiego gniazda w piekielnym odmęcie, którego groza prześcigała wszelkie możliwe pomyślenie ludzkie.
Opuściłem przed chwilą pokład, nie mogąc ustać na żadnem jego miejscu, wszak-