Strona:PL Edgar Wallace - Bractwo Wielkiej Żaby.pdf/113

Ta strona została przepisana.

Ręka, którą Brady przytknął do ust, drżała. Ella patrzała to na niego, to na Lolę, która także pobladła pod szminką. Brady poczłapał do drzwi, dysząc ciężko w nagłej ciszy, jaka zapanowała w pokoju.
— Proszę! — wysapał wreszcie, ale nie mógł się doczekać wejścia pukającego — i sam szarpnął drzwi.
Na progu stał Dick Gordon.
Spojrzał z uśmiechem na wszystkich pokolei.
— Widzę, że znak Żaby wywiera na niektórych z państwa przerażające wrażenie? — rzekł z satysfakcją.


ROZDZIAŁ XVI.
Ray dowiaduje się prawdy.

Lola pierwsza odzyskała panowanie nad sobą. — To nieładnie z pańskiej strony tak nas nastraszyć. Od czasu, gdy tyle się o tem czyta w gazetach, bardzo się boję Żab.
— Ten znak to moja najnowsza zdobycz, — rzekł Dick z drwiącą powagą. — Nauczyła mię tego Żaba trzydziestego stopnia, jako znaku, który daje stary mistrz, Wielka Żaba, gdy raczy odwiedzić swoich poddanych.
— Pańska Żaba trzydziestego stopnia kłamie zapewne, — rzekła Lola, zarumieniona z gniewu. — Wogóle Mills...
— Nie wspomniałem wcale o Millsie, — rzekł Dick.
— Ale o jego aresztowaniu pisały przecież wszystkie gazety.
— Wiadomość ta nie ukazała się w żadnej gazecie, — rzekł Dick, — chyba tylko w „Nowym Kurjerze Żabim“, w rubryce „Osobiste“.
Ray wysunął się o krok naprzód. — Co pana tutaj sprowadza, Gordon? — zapytał.
— Chciałbym pomówić z panem prywatnie, — rzekł Dick.