Podeszła do kominka, wzięła żelazny haczyk i jednem uderzeniem strzaskała aparacik.
Inspektor Elk, który siedział ze słuchawkami na uszach w swoim małym gabinecie na wybrzeżu Tamizy, z westchnieniem odłożył ołówek. Potem połączył się z centralą policyjną.
— Można już odśrubować dyktafon przy numerze 93718 na Knightsbridge, — rzekł.
Zebrał stenogramy i ułożył je starannie na biurku.
Tej nocy więzień Mills, któremu przyrzeczono bezkarność i ułatwienie swobodnego wyjazdu do Kanady, zdecydował się złożyć pełne wyznanie. A Mills wiedział wiele, znacznie więcej, niż zeznał dotychczas.
„Mogę panu wskazać drogę do schwytania Numeru Siódmego“, głosiła karteczka.
Numer Siódmy! Elk zaczerpnął głęboko oddechu. Numer Siódmy to była oś, dokoła której obracało się kolo. A może ślad ten zaprowadzi i do znalezienia zaginionego dokumentu. Przy tej myśli Elk westchnął. Obaj ministrowie stale atakowali Scotland Yard zapytaniami i przypomnieniami.
— Żądają cudów! — skarżył się Elk. — A cudy już się dzisiaj nie dzieją.
Podszedł do wieszadła, aby sobie wziąć na pocieszenie cygaro z palta, ale gdy sięgnął do kieszeni, uczuł pod ręką grubą rolkę papieru. Wyciągnął ją i rozłożył na biurku. Pierwsze słowa dokumentu były: „W imieniu Jego Królewskiej Mości, Najjaśniejszego Pana...“
Elk chciał krzyknąć, ale głos odmówił mu posłuszeństwa. Drżącemi rękoma począł przerzucać karty dokumentu. Był to zaginiony traktat.
Elk ścisnął cenną zdobycz w ręku i począł sobie przypominać zdarzenia ubiegłej nocy. Kiedy zdjął palto? Kiedy wkładał po raz ostatni rękę do kieszeni? Oddał palto do gar-
Strona:PL Edgar Wallace - Bractwo Wielkiej Żaby.pdf/118
Ta strona została przepisana.