Strona:PL Edgar Wallace - Bractwo Wielkiej Żaby.pdf/122

Ta strona została przepisana.

mu detektywów mówił z nadzieją o zamierzonym wyjeździe do Kanady. Nikt prócz urzędników policji nie zetknął się z nim.
Pierwsze spojrzenie Dicka padło na okno, o którem wspomniał pierw Balder, że je zamknął. Było teraz uchylone na jakieś sześć cali.
— Panie kapitanie, wiem z całą pewnością, że je zamknąłem, — rzekł Balder z naciskiem. — Sierżant Jeller był świadkiem.
Sierżant potwierdził jego słowa. Dick otworzył okno zupełnie i wyjrzał. Cztery sztaby żelazne zamykały je, ale gdy Dick wychylił nieco głowę, ujrzał, że w odległości metra od okna przymocowana była do muru długa drabina żelazna, prowadząca zapewne z dachu na ziemię. Pokój znajdował się na trzeciem piętrze, z okna widać było krzewy ogrodu. Z drugiej strony wysoki płot zasłaniał widok.
— Co to za ogród? — zapytał Dick.
— Onslow Gardens, — rzekł Elk.
— Onslow Gardens? — powtórzył Dick. — Czy to nie stamtąd Żaby chciały mię zastrzelić?
Elk potrząsnął bezradnie głową. — Co pan przez to rozumie, kapitanie?
— Sam nie wiem, jak to wyjaśnić! Nie wydaje mi się to mądrą teorją, że ktoś wszedł na drabinę i przez okno zmusił Millsa do przyjęcia trucizny. A przecież jeszcze bardziej nieprawdopodobne jest, że popełnił on samobójstwo. Balder zapewnia, że zamknął okno, a teraz było uchylone. Czy można na Balderze polegać?
Elk skinął głową z przekonaniem. W tej chwili nadszedł lekarz policyjny, który potwierdził, że powodem śmierci był istotnie kwas pruski.
Elk odprowadził Ryszarda Gordona do jego biura w Whitehall.