Strona:PL Edgar Wallace - Bractwo Wielkiej Żaby.pdf/124

Ta strona została przepisana.

shuę Broada. Do ósmej wieczór ma go nie spuszczać z oka, a potem złoży mi raport.
Elk siadł i zapalił cygaro. — Jutro jest wtorek, — rzekł. — Gdzie będziemy słuchali?
— W gmachu admiralicji, — rzekł Dick. — Załatwiłem już wszystko, tak że o trzy na trzecią będziemy mogli być w sali instrumentów.
W ciągu tego dnia Dick widział przez okno, jak Elk szedł powoli z parasolem pod pachą po drugiej stronie ulicy, a w godzinę później wracał tą samą drogą. Dick zastanowił się, jakie to osobliwe sprawy miał detektyw do załatwienia. Dowiedział się, że składał on tego dnia dwa razy wizytę w admiralicji. Ale powód poznał dopiero, gdy się spotkali wieczorem.
— Niezbyt się znam na telegrafji bez drutu, — rzekł Elk, — ale przypominam sobie, że czytałem coś o „pionowaniu“. Jeżeli się chce wiedzieć, gdzie znajduje się stacja nadawcza, trzeba słuchać jednocześnie z dwóch lub trzech miejsc.
— Naturalnie... jakiż ze mnie głupiec! — przerwał mu Dick. — Nie przyszło mi na myśl, że przecież możemy dotrzeć do stacji nadawczej.
— Mnie czasem takie pomysły wpadają, — wyjaśnił Elk skromnie. — Admiralicja dała znać do Milford Haven, Harwich, Portsmouth i Plymouth i poleciła okrętom słuchać i „pionować“ kierunek.
Rozmowa zeszła znowu na Millsa i Elk westchnął.
— Boję się już jeść kiełbasę, odkąd Mills został tak tajemniczo sprzątnięty. A tak mi się chce kiełbasy!