Strona:PL Edgar Wallace - Bractwo Wielkiej Żaby.pdf/128

Ta strona została przepisana.

— Radiostacja nadawcza znajduje się w Londynie. Najprawdopodobniej’ w West End, w samem sercu City. Czy trudno było panu złapać fale? — zwrócił się oficer do operatora.
— Tak, — rzekł operator, — zdaje się, że mówiono zupełnie zbliska.
— W jakiej części miasta może się pańskiem zdaniem znajdować stacja? — zapytał Elk.
Oficer wskazał na mapę, którą rozłożył pierw na stole. Widniała na niej linja, wyrysowana ołówkiem. — Prawdopodobnie na tej linji, — rzekł.
Dick pochylił się nad mapą.
— Caverley House, — rzekł zdławionym głosem.
Parło go coś na powietrze. Musiał się zastanowić nad tą potwornością. Czy i detektyw poznał ten głos?
Doszli już do Whitehall, gdy Elk rzekł wreszcie:
— Brzmiało to przecież, jak doskonale znajomy głos, kapitanie Gordon, prawda?
Dick nie odpowiedział.
— Bardzo podobny głos, — ciągnął Elk, jakby mówił do siebie samego. — Rzeczywiście, mógłbym złożyć niezliczoną ilość przysiąg, że znam tę młodą damę, przemawiającą w imieniu starego pana Żaby.
— Dlaczego to zrobiła? — jęknął Dick. — Dlaczegóż, na Boga, musiała to zrobić?
— Przypominam sobie, że słyszałem ją już przed laty, — rzekł Elk. — Była wtedy podlotkiem, wstępowała właśnie na scenę.
Dick Gordon zatrzymał się i wlepił w Elka wzrok.
— Zauważyłem coś, kapitanie. Kiedy pan patrzy na skórę przez szkło powiększające, widzi pan wszelkie jej najdrobniejsze defekty, prawda? Ten telefon bez drutu to coś jakby szkło powiększające dla głosu. Zawsze sepleniła nieco,