Było rzeczą zajmującą dla wszystkich, studjujących psychologję mas, że zanim zamożny, lecz z drugiej strony zgoła niepozorny James G. Bliss stał się przedmiotem ich zainteresowania, działalność i rozwój organizacji Żab były prawie zupełnie nieznane. W wielu pismach krajowych ukazały się energiczne wzmianki o bezprawnym charakterze tego stowarzyszenia; pewien dziennik niedzielny dał wesoły artykuł, zatytułowany:
i podał w humorystycznej formie wyciąg z ich regulaminu i rytuału. Wszędzie rozlegały się pytania: Czy słyszał pan już o tym nowym związku włóczęgów?...
Ukazał się także bardziej poważny artykuł wstępny, traktujący o rozwoju życia związkowego, w którym wspomniana też była organizacja Żab; i aczkolwiek od czasu do czasu zjawiały się wiadomości o tajemniczych przestępstwach, które przypisywano Żabom, to jednak większość obywateli patrzała na to stowarzyszenie, zakon, czy coś w tym rodzaju, jako na coś zgoła dobroczynnego w swych zamierzeniach i z konieczności ekscentrycznego w swej organizacji, i wychodząc z tego założenia, ze swej strony odnosiła się do niego z wyrozumiałą tolerancją.