złej organizacji. Sądzę, że do kierowania Żabami trzeba mieć przynajmniej takąż inteligencję, co naprzykład do kierowania bankiem. Maitland byłby odpowiednim człowiekiem! Po rozmowie z Johnsonem na temat Maitlanda, zacisnąłem sieć koło niego jeszcze silniej. Johnson powiada, że nigdy jeszcze nie widział księgi bankowej starego, a choć jest jego sekretarzem prywatnym, nie wie o jego osobistych transakcjach nic więcej, jak tylko, że kupuje i sprzedaje posiadłości gruntowe. Pieniądze, jakie stary zarabia prywatnie, nie są księgowane na kontach bankowych, a Johnson był wprost przerażony, gdy mu powiedziałem, iż sądzę, że stary wogóle nie robi żadnych interesów poza prowadzeniem banku. Ale chciałbym pana teraz zapytać o co innego, kapitanie Gordon. Czy nie chciałby pan przekonać się raz na zawsze, że miss Bennett nie ma z tem nic wspólnego?
— Nie sądzi pan chyba, że to jest możliwe? — zawołał Dick, znowu ogarnięty przerażeniem.
— Jestem zdecydowany uwierzyć o każdym we wszystko! — rzekł Elk. — Szosa jest teraz pusta, za godzinę możemy być w Horsham. Ja osobiście wiem z całą pewnością, że to nie był głos miss Bennett, ale niech pan weźmie pod uwagę, że musimy pisać raporty dla tych ludzi z góry („ludzie z góry“ była to u Elka niezmienna definicja wyższych władz policyjnych), a wtedy brzydkoby wyglądało, gdybyśmy napisali, że słyszeliśmy przez radjo głos miss Bennett i nie zadaliśmy sobie nawet trudu przekonania się, gdzie się ona rzeczywiście w tym czasie znajdowała.
— Ma pan rację, — rzekł Dick. Elk krzyknął na szofera i podał mu nowy kierunek.
Świtało już, gdy auto zbliżyło się do Maytree Cottage. W domu nie widać było oznak życia. Rolety były spuszczone, nigdzie nie paliło się światło.
Strona:PL Edgar Wallace - Bractwo Wielkiej Żaby.pdf/135
Ta strona została przepisana.