tylko położymy na właściwe miejsce cząsteczkę, zbudowaną na podobieństwo żaby!
Z miejsca, w którem się znajdowali, mogli, patrząc w kierunku Shoreham, dojrzeć początek wąskiej drogi, wiodącej ku lasowi Elsham.
— Ale co jest dla mnie w tem wszystkiem zagadkowe, — mruknął Elk, — to dlaczego nagle wśród nocy musiała iść na spacer do lasu!
Urwał i pochylił głowę, nadsłuchując. Warczenie samochodu zbliżało się coraz bardziej. Wolno ukazała się na ścieżce leśnej najpierw chłodnica, a potem reszta wielkiej limuzyny. Samochód zbliżał się do nich, zwiększając coraz bardziej szybkość. W chwilę później przemknął koło nich.
Zdążyli zauważyć samotnego pasażera.
— A niechże mię licho porwie! — rzekł Elk, który rzadko używał przekleństw. Ale w tej chwili Dick uważał to istotnie za usprawiedliwione, gdyż człowiekiem w limuzynie, człowiekiem, z którym Ella spotkała się w nocy w lesie Elsham, był... był Ezra Maitland!
W pół godziny później przejeżdżali w głębokiem milczeniu koło opustoszałych will, gdzie znaleziono zwłoki Gentera. Dick uświadomił sobie z dreszczem, że śmierć Gentera nastąpiła właśnie w okolicy Horsham.
A Hagn miał za to umrzeć! Dick był na to zdecydowany. Bo czy on był Wielką Żabą, czy nie, w każdym razie brał udział w morderstwie.
Elk, jakby odgadując jego myśli, zapytał: — Sądzi pan, że dowody pańskie będą dostateczne, aby go posłać na szubienicę?