Strona:PL Edgar Wallace - Bractwo Wielkiej Żaby.pdf/165

Ta strona została przepisana.

jak Amerykanie. Kiedy przemówił do niej, jego nowoangielski akcent upewnił Ellę, że jest istotnie Amerykaninem.
— Czy się nie mylę, przypuszczając, że mam przed sobą miss Bennett? — zapytał. A gdy Ella skinęła głową, przedstawił się. — Nazywam się Broad, spacerowałem sobie właśnie w tej okolicy i przyszło mi na myśl, że państwo mieszkacie tu gdzieś wpobliżu. Brat pani wspominał mi o tem.
— Czy pan jest przyjacielem Ray’a?
— Nie jest to zupełnie ścisłe, — wyjaśnił Broad z uśmiechem. — Jestem jego znajomym z klubu.
Nie usiłował zbliżyć się bardziej. I widocznie nie spodziewał się zaproszenia do domu ze względu na znajomość z Ray’em. Przeciwnie, po przelotnej uwadze na temat pogody, co dowodziło, że zapoznał się już zupełnie ze zwyczajami angielskiemi, oddalił się wolno w stronę lasu. Było to ulubione miejsce wycieczek automobilowych, i Ella nie zdziwiła się wcale, widząc w kilka minut później Broada, przejeżdżającego w aucie.
Mr. Broad uniósł w przejeździe kapelusza, kłaniając się komuś, kogo Ella nie widziała. Ciekawość popchnęła ją do tego, że otworzyła furtkę i wyszła na gościniec. Na pniu ściętego drzewa siedział człowiek, który czytał gazetę i palił wielką fajkę.
W godzinę później, gdy wyszła znowu przed dom, był tam jeszcze, ale tym razem stał.
Był to wysoki mężczyzna, wyglądał jak żołnierz. Kiedy spojrzała w jego stronę, odwrócił głowę wbok. Widocznie Maytree House był z jakiegoś powodu pod obserwacją.
Początkowo Ella uczuła lęk, potem jednak przyszło jej na myśl pójść do wsi i zatelefonować do Elka, aby go poprosić o wyjaśnienie. Położyła się wcześnie i nastawiła budzik na trzecią.