Równocześnie z rozgrzaniem się chłodnicy pękła jedna z opon samochodu. Drugi zbieg okoliczności polegał na tem, że oba te wypadki przydarzyły się w sąsiedztwie willi Maytree Cottage, na gościńcu, wiodącym do Horsham. Ryszard Gordon zatrzymał się przed furtką ogrodową, przyglądając się domowi, pochodzącemu z epoki elżbietańskiej. Ale zaciekawienie jego nie było jedynie pasją miłośnika starożytności.
Nie, aczkolwiek lubił kwiaty, wzroku jego nie przyciągał barwny kobierzec ogrodu. Nie przyciągał go też panujący dokoła porządek, ani wykładana czerwonemi cegłami ścieżka, wiodąca do domu, ani śnieżnobiałe firanki przy oknach.
Spojrzenie Dicka ciągnęła ku sobie dziewczyna, siedząca na wyplatanym fotelu, pokrytym czerwoną materją. Siedziała na niewielkiej murawie, w cieniu drzewa morwowego, z książką w ręku i pudełkiem cukierków obok fotelu. Włosy jej miały barwę złota, ale złota żywego i połyskliwego. Cerę miała bez skazy, a gdy zwróciła głowę w jego stronę, ujrzał parę szarych, pytających oczu. Szybko zerwała się z fotelu.
— Przykro mi bardzo, że pani przeszkodziłem, — usprawiedliwiał się Dick z kapeluszem w ręku. Ale potrzeba mi trochę wody dla mego biednego, spragnionego auta.
Strona:PL Edgar Wallace - Bractwo Wielkiej Żaby.pdf/17
Ta strona została przepisana.
ROZDZIAŁ I.
Maytree Cottage.