— Tak, niech pan sobie wyobrazi, że Balder dostał awans! — rzekł Elk uroczyście, a Dick wlepił w niego osłupiałe spojrzenie. — Został mianowany rzeczywistym sierżantem! — ciągnął Elk. — Uważam, że nie ma odpowiedniejszego stopnia dla Baldera. Gdy wiadomość ta dojdzie do niego, jego kochanej żony i jego siedmiorga kochanych dziatek, sądzę, że na świecie będzie o dziewięciu szczęśliwych ludzi więcej.
Elk nie miał zwyczaju pijać trunków wyskokowych, ale bluźniercza myśl o podchmieleniu była pierwszą, jaka błysnęła Dickowi. Drugą był lęk, czy aby podniecenie i wysiłek ostatnich tygodni nie pomieszały biedakowi zmysłów.
— Cieszę się wraz z Balderem, — rzekł ostrożnie, — i rad jestem również ze względu na pana, Elk. Gdyż wiem, że przyczynił się pan bardzo do nominacji tego biedaka.
— A teraz myśli pan sobie, że dostałem udaru słonecznego, bo przecież inaczej nie wyciągałbym pana z wygodnej loży w teatrze poto tylko, żeby pana zawiadomić o awansie Baldera. Ale niech pan zechce jednak wziąć palto i pójść ze mną. Pragnę osobiście zawieźć Balderowi radosną wiadomość.
Nie wiedząc, co o tem myśleć, skierował się Gordon do garderoby i po chwili spotkał się z detektywem w hallu.
— Jedziemy do „Siedmiu Szczytów”, — zadecydował Elk. — Piękny dom, nie widziałem go jeszcze wprawdzie, ale słyszałem o nim. Posiada garaż i wspaniałe urządzenia, centralne ogrzewanie, telefon i najnowszego systemu pokój kąpielowy. To wszystko jest tylko wnioskiem logicznym. A teraz dodam jeszcze coś, co jest również wnioskiem logicznym: Są tam druty alarmowe na murawie, dzwonki alarmowe przy drzwiach i oknach, potrzaski i samostrzały!
— Ależ o czem, u licha, pan mówi? — zapytał Dick bezradnie. Elk zachichotał jak histeryczna stara panna. Przejeżdżali właśnie przez Uxbridge, gdy długie auto wyminęło
Strona:PL Edgar Wallace - Bractwo Wielkiej Żaby.pdf/181
Ta strona została przepisana.