Strona:PL Edgar Wallace - Bractwo Wielkiej Żaby.pdf/185

Ta strona została przepisana.

wszedł na krzesło, odkręcił lampę i włączył kontakt, połączony ze stołem zapomocą drutu.
— Wszyscy ślepi! — rzekł Elk szeptem.
Służący wyszli, i Balder zamknął za nimi drzwi. Stał jeszcze odwrócony do nich plecami, gdy Elk postawił stopę na gzymsie okna, szarpnął firankę wbok i wskoczył do pokoju. Na ten dźwięk Balder odwrócił się.
— Dobrywieczór, Balder! — rzekł Elk słodko. — Przyszedłem do pana, żeby panu oznajmić, że nareszcie w uznaniu wielkich pańskich zasług został pan mianowany sierżantem. Jest to wyraz wdzięczności za przysługę, jaką oddał pan państwu przez otrucie Żaby Millsa, uwolnienie Żaby Hagna i wysadzenie w powietrze mego biura.
Balder ciągle jeszcze stał nieruchomo, bez słowa. Gdyż browning w ręku Elka skierowany był prościutko na najniższy guzik jego eleganckiej, białej kamizelki pikowej.
— A teraz, — rzekł Elk, a brzmiało to jak radosna pieśń triumfu, — zrobi pan ze mną mały, piękny spacerek. Gdyż jest mi pan rzeczywiście potrzebny, Numerze Siódmy.
— Czy nie sądzi pan, że się pan myli? — rzekł Balder przez nos, głosem tak niepodobnym do zwykłego, że nawet Elk zawahał się na chwilę.
— Nie, nie mylę się nigdy, chyba że mię kto zapyta, ile żon miał Henryk VIII i kiedy każdą z nich poślubił.
Elk zbliżył się do niego jednym skokiem i przytknął otwór rewolweru do piersi swego więźnia. — Tak, a teraz zechce pan łaskawie wyciągnąć ręce i raczy się pan odwrócić, — rzekł.
Balder usłuchał. Elk wyciągnął z kieszeni kajdanki i zatrzasnął je wokół jego przegubów, przegiąwszy mu ręce do tyłu.
— To bardzo niewygodne, — rzekł Balder. — Czy pan częściej popełnia takie omyłki, panie inspektorze?... Moje nazwisko jest Collett-Banson.