Czy nie zechciałby się napić whisky z wodą sodową? I czy nie pozwoli może papierosa? Wskazała mu miejsce, gdzie leżą papierosy, a potem główny dozorca Pentonville mówił przez całą godzinę o sobie i uważał, że spędził niezwykle miły wieczór.
— Jestem panu bardzo wdzięczna, mr. Bron, — rzekła pani na pożegnanie, — przykro mi tylko, że stracił pan przeze mnie tyle czasu.
— Jeżeli to się nazywa stratą czasu, w takim razie nie widzę powodu oszczędzania go.
— Wspaniała sentencja! — zawołała piękna dama z uśmiechem. — W takim razie pozwalam panu przyjść do mnie i jutro, aby się dowiedzieć o stanie mojej nogi.
Mr. Bron odnotował sobie starannie adres samotnego domku na Bloomsbury Square, a gdy zadzwonił następnego wieczora, nie był już w uniformie.
O dziesiątej odszedł w ekstazie, odszedł jako człowiek, który zadzierał głowę wysoko, rozmawiał z sobą samym i śnił złote sny.
Gdyż „woń jej wdzięków”, jak pisał do niej, „przeniknęła go do wnętrza”.
Pewnego dnia, w dziesięć minut po jego odejściu młoda dama wyszła, zamknęła za sobą starannie bramę domu i stanęła na ulicy.
Człowiek, który włóczył się leniwie po przeciwległym trotuarze tam i zpowrotem, odrzucił papieros.
— Dobrywieczór, miss Bassano, — powitał ją.
— Zdaje się, że się pan myli, — rzekła młoda dama sztywno.
— Bynajmniej! Pani jest miss Bassano, a jedynem mojem usprawiedliwieniem, że ośmieliłem się panią zagadnąć, jest, że sąsiadujemy z sobą.
Strona:PL Edgar Wallace - Bractwo Wielkiej Żaby.pdf/191
Ta strona została przepisana.