— Nie, dziękuję. Zabrakło mi tylko wody, a miss...
— Bennett, — rzekł przybyły. — Dała panu wody? No, to dowidzenia. — Usunął się wbok, aby przepuścić koło siebie Gordona, ale Dick otworzył furtkę z wewnątrz i czekał, aż właściciel Maytree Cottage wejdzie do ogrodu.
— Nazywam się Gordon, — rzekł. — Dziękuję bardzo za gościnność.
Stary pan skinął głową i dźwigając swój ciężar na grzbiecie, wszedł do domu. Zaś Dick, zrozpaczony niemal, że teraz będzie już musiał odejść, zwrócił się do dziewczyny:
— Myli się pani, uważając prowadzenie auta za tak trudne. Czy chciałaby pani spróbować? albo może brat pani?
Dziewczyna zawahała się. Ale młody Bennett rzekł skwapliwie: — Chętniebym spróbował, nigdy jeszcze nie prowadziłem porządnej maszyny.
Że potrafił ją przy sposobności poprowadzić, to się wnet okazało. Przyglądali się oboje, jak auto zatoczyło łuk na zakręcie.
— Nie powinien mu pan pozwolić jechać, — rzekła Ella.
— Niedobrze to dla chłopca, który zawsze marzy o czemś lepszem. Nie rozumie mnie pan zapewne? Ray jest bardzo ambitny i marzy o miljonach. Takie auto gotowe mu zupełnie przewrócić w głowie.
W tej chwili ojciec jej wyszedł z domu, a twarz jego spochmurniała, gdy ujrzał parę, stojącą przy furtce. — Pozwolił mu pan poprowadzić auto? — zapytał niechętnie.
— Wołałbym, żeby pan tego nie robił. Bardzo to ładnie z pańskiej strony, mr. Gordon, ale w przypadku Ray a usłużność była nie na miejscu.
— Przykro mi bardzo... — rzekł Dick ze skruchą.
— Ale oto i on! — Wielkie auto zbliżyło się do nich i zatrzymało przed furtką.
Strona:PL Edgar Wallace - Bractwo Wielkiej Żaby.pdf/20
Ta strona została przepisana.