Strona:PL Edgar Wallace - Bractwo Wielkiej Żaby.pdf/219

Ta strona została przepisana.

Powrócił z kamerą na miejsce, gdzie pozostawił marynarkę, ubrał się, załadował sobie kamerę na plecy i skierował się ku wsi Laverstock, skąd mógł jeszcze zdążyć na miejscowy pociąg.
Po drodze obliczał swoją stratę.


ROZDZIAŁ XXXI.
Towarzystwo chemiczne.

Elk obiecał Gordonowi, że zje z nim obiad w jego klubie. Dick czekał; minęło już dwadzieścia minut od umówionej godziny, a Elk nie zjawiał się. Dopiero dwadzieścia pięć minut po czasie nadszedł z wielkim pośpiechem.
— Boże wielki! — odsapnął, spoglądając na zegar ścienny, — nie miałem pojęcia, że jest tak późno. Muszę sobie nareszcie sprawić zegarek!
— Co pana tak długo zatrzymało, Elk? — zapytał Dick.
— Nie uskarżam się, ale gdy pan nie przychodzi na czas, obawiam się zawsze, że się panu coś przytrafiło.
— Nic mi się nie przytrafiło. Mieliśmy tylko śledztwo w Gloucester. Myślałem, że odkryłem nową aferę Żab, ale dwaj ludzie, którzy zaplątani są w tę sprawę, nie mają znaku żaby.
— O kogo idzie?
— Jeden nazywa się Phenan, on właśnie nie żyje.
— Morderstwo?
— Sądzę. Nie żył już, gdy go znaleziono w Ibbley Copse. Drugiego zamknięto. O ile zbadaliśmy, byli oni pierw w Laverstock i pokłócili się, czy pobili nawet w gospodzie „Pod czerwonym lwem“. Zawiadomiono o tem policję, która zatelefonowała do najbliższej wsi, aby ich miano na