— Nie, bardzo mało pisze się teraz o nich. Ale będzie niedługo więcej.
— Kiedy?
— Gdy złapiemy Wielką Żabę.
— Czy pan sądzi, że złapiecie Żabę Numer Jeden wcześniej ode mnie?
— Tego dawno już jestem ciekaw, — rzekł Elk, i dwaj panowie patrzeli sobie przez sekundę w oczy. Elk pochylił się znowu nad gazetą.
— Szybka robota, — mruknął. — Pod tym względem przewyższamy Amerykę!
— Pod jakim?
— Dwa tygodnie, — obliczył Elk. — I to wystarczyło, aby zostać skazanym na śmierć.
— Kto został skazany?
— Ten Carter, który zabił jakiegoś włóczęgę pod Gloucester.
— Carter? O tem morderstwie nic nie czytałem.
— Właściwie niema dowodu. Carter nie przyznał się ani nie udzielił informacyj adwokatowi. Musiał to być rekord szybkości w procesach o morderstwo. W gazetach mało o tem pisano, bo też było to mało zajmujące morderstwo, i co dziwna, kobieta nie wchodziła tu w grę.
Elk zwinął gazetę. W trakcie dalszej pogawędki mr. Broad starał się najwidoczniej skierować rozmowę na Baldera, co musiało być celem zaproszenia. Ale Elk potrafił wykręcić mu się mimo całej jego zręczności.
— Jest pan zamknięty jak ostryga, — rzekł Broad i skinął na kelnera, żeby przyniósł rachunek. — A jednak mógłbym panu powiedzieć o Balderze tyleż, ile pan sam wie.
— Proszę, więc w jakiem on jest więzieniu?
— Jest w Pentonville. Dozorca Nr. 7, cela Nr. 84, — odparł Broad natychmiast, a Elk wyprostował się jak świeca
Strona:PL Edgar Wallace - Bractwo Wielkiej Żaby.pdf/223
Ta strona została przepisana.