Wziął z biurka blankiet telegraficzny i napisał:
- „Dyrektor więzienia J. K. M. w Gloucester, bardzo pilne. Nadesłać przez umyślnego fotografię Jamesa Cartera, znajdującego się u was pod zarzutem morderstwa. Do Dyrekcji Policji, wydział sprawozdawczy. Umyślnego wysłać najbliższym pociągiem. Bardzo pilne!“
- „Dyrektor więzienia J. K. M. w Gloucester, bardzo pilne. Nadesłać przez umyślnego fotografię Jamesa Cartera, znajdującego się u was pod zarzutem morderstwa. Do Dyrekcji Policji, wydział sprawozdawczy. Umyślnego wysłać najbliższym pociągiem. Bardzo pilne!“
Pozwolił sobie podpisać to nazwiskiem prezydenta policji. Po wysłaniu telegramu powrócił znowu do tabeli z rysopisem. I nagle odkrył uwagę, której pierw nie dostrzegł: „Na prawem przedramieniu ślady od szczepienia ospy“. To było niezwykłe. Większość ludzi miała szczepioną ospę na lewem ramieniu. Odnotował to sobie i powrócił do oczekującej go pracy.
W południe nadeszła z Gloucester odpowiedź telegraficzna, że fotografja została wysłana. To było przynajmniej zadowalające. Ale gdyby się okazało, że to był Ray, co począć? W głębi serca Elk modlił się żarliwie, aby wszystko to wyjaśniło się jako podstęp Żaby.
Przed pierwszą spotkał Dicka, który zaprosił go na lunch do klubu. Kiedy Elk przyszedł (tym razem niezwykle punktualnie), zastał Ellę w nastroju prawie wesołym. Dick Gordon nie zmarnował przedpołudnia.
— Spodziewam się, — rzekł Dick, — że moja nieobecność nie była dla pana przeszkodą w pracy?
— Nie, — odparł Elk. — Miałem dziś bardzo zajmujący ranek. W East End znowu grasuje ospa, — ciągnął po chwili, — i słyszałem w dyrekcji, że cały personel ma być poddany ponownemu szczepieniu. Jeżeli jest rzecz na świecie, której nie znoszę, to tego szczepienia. Sądzę, że w moim wieku jest się już niewrażliwym na bakcyle.