Strona:PL Edgar Wallace - Bractwo Wielkiej Żaby.pdf/255

Ta strona została przepisana.

aby się zastanowić. Słyszał pomruki głosów przez deski podłogi. Mówił Hagn.
— Jeżeli wysadzimy drogę do Newbury, zwąchają wszystko.
— To głupia myśl, Hagn. Co zamierzasz zrobić z tym draniem?
— Nie wiem. Czekam na wiadomość od Żaby. Może go każe zabić.
— Lepiej byłoby zatrzymać go jako zakładnika i wymienić na Baldera, jeżeli Żaba uważa, że on tego wart.
Około piątej nad ranem Dick usłyszał głos Hagna.
— Chce, żeby umarł!

W gabinecie Dicka dwie osoby siedziały przez cały czas czuwając. Była godzina czwarta. Elk wyszedł, aby po raz dwudziesty iść do Scotland Yardu i po raz dwudziesty wrócić. Ella Bennett napróżno usiłowała spełnić życzenie Dicka. Godzinami przewracała kartkę po kartce, czytając, a jednak nie czytając. Z westchnieniem odłożyła książkę i spojrzała na zegarek.
— Ach, czy pan sądzi, że on dojedzie do Gloucester?
— Z pewnością! — rzekł Broad przekonywująco. — Gordon jest człowiekiem, który wszędzie dotrze. Nic go nie powstrzyma.
— Czy nie słyszał pan nic o autach policyjnych? Mr. Elk opowiadał mi o nich wieczorem bardzo obszernie, ale od tego czasu nie wspomniał ich więcej.
— O, przedostały się one pomyślnie, — rzekł Joshua Broad.
Nie wspomniał jej, że dwa auta policyjne uległy wypadkowi między Newbury a Reading i że trzech ludzi zabiła mina,