— Auto moje czeka przed domem, — rzekł Dick. — Niech pan weźmie palto, jedziemy do Horsham.
Elk ziewnął i spojrzał na zegarek. — Miss Ella marzy teraz o łóżeczku, — zaprotestował.
— Przypuszczam, — rzekł Dick. — Ale ja mam swoje obawy. O dziewiątej wieczorem widziano Żabę na szosie, prowadzącej do Horsham.
Elk otrzeźwiał natychmiast. — Skąd pan to wie? — zapytał.
— Obserwowałem go przez cały wieczór, — rzekł Dick, — ale wymknął mi się.
— Obserwował pan Żabę? — powtórzył Elk wolno. — Ależ... czyż pan go zna?
— Znam go już od miesiąca, — rzekł Dick. — Niech pan zabierze rewolwer!
Istnieje szczęście, którego nie można porównać z żadnem innem, mianowicie, gdy człowiek bliski nam zostaje po wielkich niebezpieczeństwach przywrócony życiu. Ray Bennett siedział obok ojca, rozkoszując się okazywaną mu miłością i czułością. Wszystko, co widział teraz, wydawało mu się snem. Od czasu do czasu dotykał swojej ogolonej twarzy, aby się upewnić, że nie śni.
— Siadaj przy stole, chłopcze, — rzekł John Bennett, gdy Ella weszła do pokoju z dymiącym czajnikiem.
John Bennett siedział przy stole z pochyloną głową. Rozległy się słowa modlitwy, którą ojciec od lat powtarzał stale przed jedzeniem i którą Ray ostatniemi czasy wydrwiwał