Strona:PL Edgar Wallace - Bractwo Wielkiej Żaby.pdf/278

Ta strona została przepisana.

Był to oddarty kawałek fartucha, który nosiła Ella. Dwaj mężczyźni spojrzeli na siebie, poczem Ray wbiegł do swego pokoju i powrócił z latarką, którą zapalił po drodze.
— Może wyszła do ogrodu, — rzekł zdławionym głosem i wybiegł w ciemność, wołając imię siostry.
Deszcz lał potokami. Zanim jeszcze uszli kilka jardów, przemokli do nitki. Ray oświecał latarką ziemię. Na wilgotnym gruncie widniały ślady wielu stóp i nagle poznał ślad bucika Elli. Ślady te znikły na skraju murawy, ale tuż przed furtką boczną ukazały się znowu. Przejście to łączyło gościniec z łąką za Maytree Cottage, i furtka ogrodowa była zazwyczaj zamknięta. Ray dojrzał ślady auta, potem przekonał się, że furtka była otwarta. Wybiegł przez nią i zobaczył, że ślady skręcały wprawo.
— Powinniśmy może przeszukać ogród, aby mieć zupełną pewność, ojcze, — rzekł. — Zawołam kilku sąsiadów do pomocy.
Zanim to zrobił, John Bennett przeszukał już cały ogród, ale nie odkrył ani śladu córki.
— Jedź do miasta i zatelefonuj po Gordona! — rzekł. Głos jego był dziwnie spokojny.
Po kwadransie Ray zeskoczył przed furtką ze swego starego roweru, aby zakomunikować ojcu niepomyślną nowinę.
— Linja telefoniczna jest przecięta, — rzekł przygnębiony. — Ale zamówiłem z garażu auto. Spróbujemy pojechać za temi śladami.
Wynajęte auto zajechało właśnie przed dom, gdy ukazały się już reflektory samochodu Dicka.
Gordon ujrzał twarze ojca i syna, i zanim jeszcze wyskoczył z auta, przygotowany był na najgorsze. Nastąpiła