— Wróćmy lepiej, — rzekł Elk. — Nie ulega wątpliwości, że ktoś wysiadł po drodze z miss Bennett. Motocyklista jest teraz jedyną naszą gwiazdą przewodnią, gdyż znajdowała się ona niewątpliwie razem z nim. A był to albo sam „Źaba“, albo ktoś z jego zaufanych.
— Znikli między Shoreham a Morby, — rzekł Dick. — Pan przecież zna tę okolicę, Bennett? Czy istnieje tu jakaś miejscowość w pobliżu Morby, do której mogli się udać?
— Znam okolicę, poza Morby jest jeszcze kilka domów... Naturalnie może to być także Morby Fields! Ale istotnie nie mogę sobie wyobrazić, aby Ellę tam zawieziono.
— Co to jest Morby Fields? — zapytał Dick, gdy auto ruszyło wolno w powrotną drogę.
— Morby Fields to opuszczony kamieniołom. Towarzystwo to zostało przed kilku laty zlikwidowane, — odpowiedział Bennett. Przejechali w ślimaczem tempie przez Morby i zatrzymali się przed budynkiem policji, aby się dowiedzieć, czy nie zaszło coś nowego. Ale nic nie zaszło.
— Czy jest pan zupełnie pewien, że motocyklista nie jechał za autem? — zapytał Dick policjanta.
— Zupełnie. Auto przejechało tak blisko mnie, jak pan stoi teraz. Musiałem się cofnąć na chodnik, żeby nie być opryskany błotem. Miałem nawet wrażenie, że auto było puste.
— Dlaczego był pan tego zdania? — zapytał Elk szybko.
— Po pierwsze, bo jechało lekko, po drugie, bo szofer palił. A w moim umyśle palący szofer łączy się zawsze z pustem autem.
— Synu mój! — zawołał Elk z podziwem. — W panu ukryty jest genjusz!
Strona:PL Edgar Wallace - Bractwo Wielkiej Żaby.pdf/281
Ta strona została przepisana.