Strona:PL Edgar Wallace - Bractwo Wielkiej Żaby.pdf/283

Ta strona została przepisana.
ROZDZIAŁ XLI.
Chatka w kamieniołomie.

Pierwszem wrażeniem Elli, gdy weszła do kuchni, było, że zawieszony na sznurze pod sufitem do wysuszenia obrus spadł.
Ze zdumiewającą szybkością została spowita od tyłu w fałdy ciężkiego, mokrego płótna. Otoczyło ją jakieś ramię, jakaś ręka zatkała jej usta i przechyliła głowę do tyłu. Chciała krzyczeć, ale nie zdołała wydobyć głosu. Kopnęła nogą w drzwi, ale żelazne ramię otoczyło jej kolana. Usłyszała dźwięk jakby dartego materjału, i członki jej zostały związane. Po lodowato zimnym przeciągu poznała, że otworzono drzwi, a w następnej chwili znalazła się w ogrodzie.
— Idź! — syknął jakiś głos, i Ella uczuła, że nogi jej znowu są wolne. Nie widziała nic, czuła tylko, jak deszcz spływał potokami na tkaninę, spowijającą jej głowę i jak wiatr dął jej z całą siłą w twarz. Po chwili podniesiono ją i wsadzono do auta. Słyszała, jak ktoś siadł obok niej i jak auto ruszyło. Potem zręczna ręka zerwała jej tkaninę z głowy. Na jednem z przednich siedzeń znajdowała się ciemna postać, której twarzy nie mogła dostrzec.
— Kto pan jest, czego pan chce? — zapytała Ella. Ale zanim jeszcze głos tego człowieka dotarł do jej uszu, wiedziała, że jest w mocy Wielkiej Żaby.
— Chcę ci dać jeszcze jedną szansę, — rzekł stłumiony głos. — Po tej nocy termin minie.
Z wysiłkiem opanowała Ella drżenie głosu i zapytała:
— Czego pan chce ode mnie?
— Zobowiążesz się poślubić mnie i rano opuścić Anglję. Mam do ciebie tyle zaufania, że wystarczy mi twoje słowo.