Strona:PL Edgar Wallace - Bractwo Wielkiej Żaby.pdf/48

Ta strona została przepisana.

— Znasz Lewa Brady?
Ray skinął głową z uśmiechem. Wyglądał jak wcielone szczęście, a obecność Brady’ego nie krępowała go wcale. Wiedział oddawna, że Lola i Brady mieli jakieś wspólne interesy. Poza tem Ray pysznił się owem pomieszaniem pojęć, które nosi nazwę „wolnych poglądów“. Był młody i widział rzeczy takiemi, jakiemi chciał je mieć.
— Pomówmy więc teraz o twoim cudownym planie!
— zawołał, usiadłszy na znak Loli obok niej. — Czy Brady wie o nim?
— To jego pomysł, — rzekła Lola swobodnie. — Zawsze przecież tropi dobre okazje, nie dla siebie coprawda, ale dla innych.
— Tak, to jedna z moich słabości, — rzekł Lew skromnie.
— Nie wiem, czy zgodzi się pan na mój plan. Podjąłbym się tej sprawy sam, ale niestety jestem teraz bardzo zajęty. Czy Lola powiedziała panu już, o co idzie?
Ray skinął potakująco głową. — Trudno mi w to uwierzyć, — rzekł. — Przypuszczałem zawsze, że takie rzeczy czyta się tylko w gazetach. Lola opowiadała mi, że rząd japoński pragnie mieć w Londynie tajnego agenta, któregoby się w potrzebie mógł wyprzeć. Ale na czem polegałaby właściwie moja praca?
— Tego nie wiem, — rzekł Lew. — O ile mię poinformowano, nie ma pan nic innego do roboty, jak oddychać. Może będą pana potrzebowali, żeby się dowiedzieć rzeczy, które się dzieją w świecie politycznym. Jedyna rzecz, która mi się, jeżeli mam być szczery, w całej tej sprawie nie podoba, to, że będzie pan musiał prowadzić podwójne życie. Nikomu nie wolno się dowiedzieć, że pracuje pan u Maitlanda. Może pan sobie przybrać dowolne nazwisko, zaś sprawy domowe uregulować, jak pan umie.