Ale ciekawbym się jednej rzeczy dowiedzieć: skąd te pieniądze pochodzą!
— Nie będzie to jedyna rzecz, którejby się pan bardzo chciał dowiedzieć, — syknęła Lola, zanim zniknęła w półotwartych drzwiach domu.
Elk stał przez pięć minut nieruchomo, z melancholijnym wyrazem twarzy, potem ruszył powoli w stronę swego kawalerskiego mieszkania. Mieszkał nad zamkniętym sklepem z papierosami i był jedynym mieszkańcem domu.
Minąwszy Gray Inn Street, rzucił mimowoli okiem na okna swego pokoju i zauważył ze zdumieniem, że wszystkie były zamknięte. Ale stwierdził coś jeszcze dziwniejszego. Każda szyba pokryta była żółto opalizującą substancją. Elk rozejrzał się po osamotnionej ulicy. W niewielkiej odległości od domu prowadzono roboty brukarskie. Dozorca nocny drzemał przy swoim ogniu i ani nie dostrzegł zbliżenia się Elka, ani nie zauważył jego osobliwej czynności.
Detektyw wyszukał w stosie kamieni trzy gładziutkie kamyki i powrócił z niemi przed swój dom. Stanąwszy na środku ulicy, rzucił celnie kamień po kamieniu. Zabrzęczało szkło. Elk przeczekał chwilę i dostrzegł żółte opary gazu trującego, wypełzające wolno z rozbitego okna.
— To się już staje zbyt jednostajne, — rzekł Elk, udając się do najbliższej stacji straży ogniowej.
Zdawało się, jakoby John Benett akceptował nowy tryb życia swego syna, jako naturalną zupełnie konieczność u młodzieńca w jego wieku. Ale wewnętrznie był jednak zaniepokojony i strwożony. Ray był jego jedynym synem, dumą