Strona:PL Edgar Wallace - Bractwo Wielkiej Żaby.pdf/87

Ta strona została przepisana.

do pracy, można było wyciągnąć jeden tylko wniosek. Co on zawinił, panie inspektorze?
— Niestety nie mogę panu udzielić informacyj w tej sprawie, — rzekł Elk.
— Czy mogę się z nim widzieć?
— I to nie. Ale mogę pana zapewnić, że spał dobrze i przesyła pozdrowienia swoim przyjaciołom.
Mr. Hagn okazał wielkie zaniepokojenie. — A może mógłbym się przynajmniej dowiedzieć, gdzie podział klucz od komórki z węglami? — nalegał dalej. — Jest to dla mnie rzecz dość ważna, gdyż miał go zwykle pod swoją opieką.
Detektyw zawahał się. — Mogę go o to zapytać, — rzekł. Pozostawił Hagna pod czujnem okiem swego pisarza i skierował się w stronę cel. Gdy otwarto drzwi, Litnow wstał ze swego tapczanu.
— Odwiedził mię jeden z pańskich przyjaciół, — rzekł Elk. — Chciałby wiedzieć, gdzie pan ma klucz od komórki z węglami.
W oczach więźnia zabłysła tylko na mgnienie iskra radości, ale Elk dostrzegł ją.
— Niech mu pan powie, iż zdaje mi się, że zostawiłem klucz u człowieka z Wandsworth, — rzekł Litnow.
— Hm! — mruknął Elk i powrócił do oczekującego go Hagna.
— Powiedział, że zostawił go na Petonville Road, — rzekł Elk, niezupełnie zgodnie z prawdą. Ale mr. Hagn pożegnał go bardzo zadowolony.
Elk powrócił do cel i zawołał dozorcę. — Czy człowiek ten pytał, dokąd go stąd przewiozą?
— Tak, panie inspektorze, — odparł dozorca. — Powiedziałem mu, że do Wandsworth. Mówimy zwykle więźniom, dokąd będą przewiezieni, żeby mogli zawiadomić krewnych.